Świat jest pełen pokus w postaci substancji poprawiających samopoczucie. Licealiści mieli za zadanie przedstawić jakich skutków substancji uzależniających oczekują ich entuzjaści oraz jak te specyfiki działają na organizm.
Wykazali się w tym zakresie kreatywnością. I na pewno mają świadomość, że te pokusy nie są grzechu warte.
Jedna z uczennic napisała wiersz. Oto on.
Życie to nie czary-mary,
smutna twarz w lusterku straszy.
Tu przeważa kolor szary,
w ciemnej norze chcę się zaszyć.
Smutek, nuda, podli ludzie,
beznadzieja, zniechęcenie.
Czy się we mnie coś obudzi?
Czy tak będzie nieskończenie?
Pragnę uciec od szarości,
żyć nadzieją od tej pory:
że odnajdę się w przyszłości
– moim celem są kolory!
Więc uderzam do Juana ( czyt. Huana)
– specjalisty dragów wszystkich.
Ten radzi: MARIHUANA!
i podaje suche listki
Gandzia, trawa, zielsko, zioło
– to konopi kwiatostany.
Zaraz będzie mi wesoło!
Niechaj trwają takie stany!
Tetrahydrokannabinol
mocno mi pobudza zmysły.
Trochę mi podrażnia kinol
i mi nieco oczy wyschły.
Palę blanty, jointy, skręty-
Euforia! Tak jak lubię!
Poszły w las dawne wykręty
– jestem królem w każdym klubie!
Gadam wciąż jak nakręcony,
wzrosła mi samoocena.
Wciąż się śmieję odprężony
– tego warta każda cena.
Mija rok, a ze mną krucho,
coraz więcej zielska palę.
Brak kontroli własnych ruchów,
czuję się jak po zawale.
Strasznie pamięć mnie zawodzi
i ciśnienie w górę skacze.
Wszystko bokiem mi wychodzi
– przecież miało być inaczej!
Straszne są myśli gonitwy,
wciąż mnie dręczą urojenia.
W mojej głowie chore bitwy
wszystko się na gorsze zmienia.
Chcę to przerwać, lecz flashbacki:
głód, lęk, poty oraz dreszcze
– robią ze mnie cień pokraki.
Ile będę cierpieć jeszcze?
Szkoła leży, spać nie mogę,
izoluję się od ludzi.
Piszę to jako przestrogę:
NIECH MA MĘKA WAS OSTUDZI…